Komentarze: 6
4/06
Matko jedyna.... Cholera jasna, co z tą ciążą jest nie tak? Jakoś jest to od czapy zorganizowane. Ok. – jestem w ciązy. Ale z jakiej niby okazji czy tytułu komukolwiek to daje prawo o wypytywanie mnie o reakcje moich szefów, o to czy jestem zwolennikiem rozcinania krocza, i o to kiedy zaczynałam pracę albo od kiedy zamierzam “wypoczywać”. Nie wiem. Jeszcze chwile i stwierdze ze brzuch upowaznia każdego – nawet zupełnie obcego dla mnie człowieka, do podejścia do mnie i np zapytania czy jestem już wygolona czy jeszcze nie. A co do cholery z prawem do prywatności? Od kiedy decyzja o urodzeniu dziecka jest równoznaczna z upublicznieniem swojego krocza? Zaczynam popadac w stany uzasadnionej agresji w stosunku do miłościwie panującej nam głupoty.... Od zawsze zdawałam sobie sprawę z różnicy swoich poglądów, czy z “inności” swoich zasad i przemyśleń, podejścia do wszelakiej problematyki tego świata i w ogóle, ale jasna cholera nie mogę żyć w takiej dziczy. Mamy XXI w... kiedys wzrok zjeżdżał na dekolt, pojawiał się uśmiech albo coś tam i już. Przywykłam. Teraz rozmawia ktoś ze mną i gapi mi się na brzuch. Jestem w 6 miesiącu, ale “widac” ciąże zaczęło być chyba dopiero w zeszłym tygodniu. Dziwi mnie fakt, ze niemal nikt mnie wprost nie zapyta. Tylko się gapi. Jakbym nie wiem co zrobiła. Piętno. Ewidentnie – ciąża to dla większości albo temat tabu albo powód do włożenia ci ręki do vaginy, żeby sprawdzić jakiej wielkości jest dziecko. Jestem aspołeczna to jest pewne. A ciąża to jest kolejna sytuacja w której nijak nie mieszcze się w przygotowanych przegródkach.
FUCK.